Przedłuża się absencja naszego kapitana Wojciecha Moczulskiego, który nie grał trzy ostatnie ligowe mecze. Ostatnim pojedynkiem, w którym wystąpił to mecz w Michałowie. Przyczyna - kontuzja, konkretnie - uraz mięśnia czworogłowego.
Oto krótka rozmowa z naszym kapitanem:
- Kiedy wracasz na boisko?
- Mam nadzieję, że już w najbliższym spotkaniu z Puszczą Hajnówka, w sobotę. Pauzuję praktycznie od początku maja - to już około trzy tygodnie. Dziś (wtorek, 21 maja) po raz pierwszy wyszedłem z chłopakami na boisko, ale trenowałem indywidualnie. Jest spora poprawa z moją kontuzją w porównaniu z tym, co było na początku. Ruszam się i staram się wejść w cykl treningowy na pełnych obrotach. Ale na pełną dyspozycję potrzeba czasu.
- Jak nabawiłeś się urazu?
- Na treningu, podczas gierki końcowej, konkretnie strzału na bramkę. Jest to dosyć popularna kontuzja - dosyć mocno nadciągnąłem miesień czworogłowy prawej nogi, a więc wiodącej. Korzystałem z zabiegów i masaży, co bardzo mi pomogło i dzięki temu mam nadzieję - jak wspomniałem - że uda mi się pomóc drużynie już w najbliższym spotkaniu.
- Jak oceniasz drużynę w tych ostatnich meczach? Od 5:0 z Sokołem do 2:7 z Hetmanem Tykocin?
- Trudno powiedzieć coś konkretnego. Taka jest piłka. Wyniki - szczególnie dwa ostatnie. czyli remis u siebie z Włókniarzem i wysoka porażka w Tykocinie mówią, że jest kiepsko i to bardzo, ale trzeba też spojrzeć na to z innej strony. Trener w tych meczach miał wielki problem z ustawieniem składu, spoko zawodników w jednym momencie złapało jak nie kartki to tak jak ja kontuzje. Wierzę i liczę na to, że teraz będzie już tylko lepiej, a ostatni mecz to był wypadek przy pracy.