Cresovia Siemiatycze - KS Michałowo 2:3 (2:1).
Bramki: Jurczuk 10, Badowiec 28 - Rybołowicz 36, Frąckiel 47, P. Słoma 50.
Klątwa? Niemoc? Przypadek? Zbieg okoliczności? Bo taki bilans meczów u siebie jak dotychczas – cztery spotkania i cztery porażki chyba nikt nie trafiłby w totomixa przed rozpoczęciem sezonu. Większość stawiałby odwrotnie. Ale trudno. Piłka toczy się dalej. Trzeba podnieść się i jechać po punkty w najbliższy weekend do Sokółki.
Nasza drużyna zaczęła ten mecz w podobny ustawieniu, jak w środę w zaległym spotkaniu w Surażu. W środku znowu zagrał Andrzej Treszczotko – na nietypowej dla siebie pozycji, a miejsce Piotrowskiego w obronie zajął Nowicki. No i do bramki wrócił Rafał Karolczuk. Już w 10 minucie prowadzenie dla Cresovii zdobył Daniel Jurczuk. To jego drugi gol w tych rozgrywkach. Silnie uderzył Kłosowski, piłka odbiła się od poprzeczki i trafiła na siódmym metrze pod nogi Jurczuka, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza gości. 1:0. W 25 min. zadrżeliśmy po raz pierwszy, bo po błędzie naszej obrony piłka trafiła na 20 metrze do rywala. Ten jednak zgubił ją. W 28 min było 2:0. Nasi rozegrali ładną klepkę, a znajdujący się w polu karnym gości Badowiec tylko przyłożył nogę. To jego szósty gol w tej rundzie. W 30 min. dwa razy gimnastykował się nasz bramkarz odbijając silny strzał z dystansu oraz dobitkę. Goście pod koniec pierwszej połowy zaatakowali śmielej. W 36 min., po rogu, najwyżej wyskoczył Rybołowicz i strzałem głową zdobył gola. Nasz bramkarz nie miał zbyt dużo szans na obronę. Piłka przelobowała go. W 41 min. strzałem z ok. 20 metrów bramkarza Michałowa próbował zaskoczyć Jurczuk. Niecelnie. Mimo straty gola w końcówce optymistycznie czekaliśmy na drugą połowę.
W przerwie trener Stypułkowski zdecydował się na zmianę. Supronowicza zastąpił Malinowski, który zagrał w ataku, zaś Jurczuk został cofnięty na lewe skrzydło. Tak skonstruowana jedenastka miała co najmniej utrzymać prowadzenie. Niestety goście już w 47 min. wyrównali. Konkretnie – Frąckiel. Strzelił precyzyjnie z ok. 12 metra, po szybkiej kontrze. To nie wszystko. W 50 min. było 2:3. Po kolejnej szybkiej akcji bramkę strzelił P. Słoma. Minutę wcześnie w groźnej sytuacji gości silny strzał odbił Karolczuk. Trzeba przyznać, że tuż po przerwie goście rządzili na boisku. Na szczęście nasi nie dali pozwolili im już na strzelanie goli. Ale też i nie wyrównali. Dogodną sytuację w 57 min. na wyrównanie miał Badowiec. Otrzymał dokładne podanie od Andrzeja Treszczotko, strzelił, ale chybił. Szkoda. Kolejny raz liczyliśmy na wyrównanie w 66 min. Po rogu głową uderzał Andrzej Treszczotko, ale nad poprzeczką. Nasi mieli więcej z gry, częściej atakowali, a goście czyhali na kontry – tak ten mecz wyglądał do końca. Poza tym w poczynania naszych zawodników wdarły się nerwy. A to za sprawą ostrej momentami gry z obu stron. Za pyskówkę w 70 min. żółte kartoniki ujrzeli Moczulski i Badowiec, po tym jak arbiter nie zareagował na faul na naszym zawodniku. 3 min. później Badowiec został wykluczony z gry czerwoną kartką. Zdaniem sędziego zbyt ostro próbował przechwycić piłkę w środku pola i sfaulował rywala. Nasz napastnik, najpierw zdziwiony, za chwilę zażenowany, a za kolejną chwilę zdenerwowany powiedział co myśli o sytuacji oraz próbował wyjaśniać, że nawet nie dotknął piłkarza gości. Decyzja arbitra była jednak nieodwołalna. A więc do końca w „dziesiątkę". Mimo straty jednego zawodnika gra nie uległa zmianie. Nasi nadal atakowali próbując wyrównać, a Michałowo czekało na kontry. Jedna z kontr w 87 min. mogła zakończyć się czwartą bramką dla przyjezdnych, ale świetną interwencją popisał się nasz bramkarz. W 89 min. na bramkę rywali uderzał z dystansu Kłosowski, ale niecelnie. To była ostatnia szansa na trzeciego gola Cresovii.
Czwarta porażka naszej drużyny. I to na własnym boisku. Jak na razie Cresovia traci też sporo bramek u siebie – do tej pory aż 12. Na szczęście lepiej idzie na wyjazdach, dzięki temu są zdobycze pinktowe. Z tego względu nie musimy obawiać się o wynik najbliższego meczu w Sokółce?