Siemiatyczanie zaczęli ten mecz trójką w defensywie. Obok Krzysztofa Kobusa i Huberta Piotrowskiego grających na bokach obrony rolę libero pełnił Marks. Z kolei występujący zawsze obok niego Moczulski tym razem zagrał jako defensywny pomocnik. Na wariant taki nie zdecydował się żaden z poprzedników trenera Stypułkowskiego. Czy ustawienie takie zdało egzamin? Raczej tak, bo - jak pokazał mecz - siemiatyczanie dosyć długo utrzymywali się przy piłce, grali szeroko i zagęszczali środek pola. Dalsze zestawienie drużyny było podobne, jak w meczach sparringowych oprócz obsady bramkarza. W pierwszym składzie wyszedł Gabriel Kisiel zastępując nie w pełni jeszcze dysponowanego po kontuzji Rafała Karolczuka oraz Rudniewa, który nie mógł być na tym meczu.
3 punkty zainkasowała Cresovia we środę, 21 kwietnia, w meczu z Gryfem. Wygrana 2:1 nie przyszła jednak łatwo.
Siemiatyczanie zaczęli ten mecz trójką w defensywie. Obok Krzysztofa Kobusa i Huberta Piotrowskiego grających na bokach obrony rolę libero pełnił Marks. Z kolei występujący zawsze obok niego Moczulski tym razem zagrał jako defensywny pomocnik. Na wariant taki nie zdecydował się żaden z poprzedników trenera Stypułkowskiego. Czy ustawienie takie zdało egzamin? Raczej tak, bo - jak pokazał mecz - siemiatyczanie dosyć długo utrzymywali się przy piłce, grali szeroko i zagęszczali środek pola. Dalsze zestawienie drużyny było podobne, jak w meczach sparringowych oprócz obsady bramkarza. W pierwszym składzie wyszedł Gabriel Kisiel zastępując nie w pełni jeszcze dysponowanego po kontuzji Rafała Karolczuka oraz Rudniewa, który nie mógł być na tym meczu.
Od pierwszych minut gospodarze zaczęli grać pressingiem. Już w 1 min. z dystansu uderzył Moczulski, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką. Dosyć szybkie tempo gry utrzymywało się przez długi czas, jednak na kolejną akcję siemiatyczan zakończoną strzałem czekaliśmy do 13 min., kiedy to Prokopczuk próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem głową po podaniu Golonki. Niecelnie. Wcześniej - w 8 min. żółtą kartkę otrzymał Łukasz Kożuchowski. Do ok. 30 min. gra toczyła się przeważnie w środku pola, z czego dłużej utrzymywali się przy niej gracze Cresovii. W 38 min. pod bramką gości ponownie główkował Prokopczuk, szkoda, że znowu niecelnie. 2 min. później gospodarze, mając najlepszy okres gry w pierwszej połowie, zaatakowali groźniej czego efektem był strzał głową Moczulskiego, po którym piłka trafiła w słupek. Była to najdogodniejsza sytuacja do zdobycia gola w I połowie. W 42 min. goście oddali pierwszy strzał na bramkę bronioną przez Kisiela. Niecelny. W I odsłonie gospodarze 7 razy strzelali na bramkę Gryfa. 6 strzałów było niecelnych, jeden w słupek. Do przerwy skończyło się bez bramek.
Od 46 min. na boisku zobaczyliśmy Dariusza Milewskiego, który zastąpił Łukasz Kożuchowskiego. Na efekty gry Milewskiego długo nie trzeba było czekać. W 52 min. po akcji rozpoczętej przez Moczulskiego i jego podaniu na prawo do Milewskiego, ten drugi dokładnie dograł na wychodzącego na czystą pozycję Golonki. Dla pomocnika Cresovii, który miał przed sobą tylko bramkarza, nie pozostało nic innego jak tylko umieścić piłkę w siatce. Tak też zrobił i było 1:0. 4 min. później obrońca gości otrzymał czerwoną kartkę. Sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Prokopczuka. Również Prokopczuk uderzał na bramkę gości 5 min. później, lecz bramkarz wybronił ten strzał. W 62 min. sędzia pokazał dwie żółte kartki i jedną czerwoną. Żółtą ujrzeli Krzysztof Kobus oraz pomocnik gości, z tym, że ten drugi, ze względu na to, że miał już na koncie żółty kartonik, ujrzał czerwony. Tak więc goście mieli jednego gracza mniej, co dla Cresovii dawało teoretycznie większe szanse na wyższą wygraną. I na to zapowiadało się, bo 6 min. później na strzał z daleka zdecydował się Hubert Piotrowski. Piłki nie sięgnął bramkarz gości, odbiła się ona od słupka i wpadła do bramki. 2:0. Kolejne bramki powinny przyjść równie łatwo, jednak zabrakło skuteczności. Najbliżej podwyższenia wyniku był Kamil Zalewski, który w 69 min. zastąpił Michała Nowickiego. W 76 min., po akcji Kowalczyka z Milewskim - Zalewski próbował uderzać nożycami, jednak jego strzał został zablokowany. W 79 min., ku zaskoczeniu widzów, goście zdobyli kontaktową bramkę, wykorzystując indywidualny błąd naszej drużyny. Gabriel Kisiel nie miał przy tym strzale wielkich szans. Od tego momentu to goście przejęli inicjatywę i kilka razy znaleźli się pod bramką Cresovii stwarzając realne zagrożenie, co z kolei momentami wprowadziło w poczynania naszej drużyny trochę nerwowości. Wynik jednak nie uległ zmianie i siemiatyczanie dopisują sobie 3 pkt.
Cresovia: Kisiel - K. Kobus, Marks, Piotrowski - Stępkowski, Moczulski, Golonko (73, Kowalczyk), Niewiarowski, Nowicki (69, Zalewski) - Prokopczuk (85, A. Kobus), Kożuchowski (46, Milewski).
Siemiatyczanie zaczęli ten mecz trójką w defensywie. Obok Krzysztofa Kobusa i Huberta Piotrowskiego grających na bokach obrony rolę libero pełnił Marks. Z kolei występujący zawsze obok niego Moczulski tym razem zagrał jako defensywny pomocnik. Na wariant taki nie zdecydował się żaden z poprzedników trenera Stypułkowskiego. Czy ustawienie takie zdało egzamin? Raczej tak, bo - jak pokazał mecz - siemiatyczanie dosyć długo utrzymywali się przy piłce, grali szeroko i zagęszczali środek pola. Dalsze zestawienie drużyny było podobne, jak w meczach sparringowych oprócz obsady bramkarza. W pierwszym składzie wyszedł Gabriel Kisiel zastępując nie w pełni jeszcze dysponowanego po kontuzji Rafała Karolczuka oraz Rudniewa, który nie mógł być na tym meczu.
Od pierwszych minut gospodarze zaczęli grać pressingiem. Już w 1 min. z dystansu uderzył Moczulski, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką. Dosyć szybkie tempo gry utrzymywało się przez długi czas, jednak na kolejną akcję siemiatyczan zakończoną strzałem czekaliśmy do 13 min., kiedy to Prokopczuk próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem głową po podaniu Golonki. Niecelnie. Wcześniej - w 8 min. żółtą kartkę otrzymał Łukasz Kożuchowski. Do ok. 30 min. gra toczyła się przeważnie w środku pola, z czego dłużej utrzymywali się przy niej gracze Cresovii. W 38 min. pod bramką gości ponownie główkował Prokopczuk, szkoda, że znowu niecelnie. 2 min. później gospodarze, mając najlepszy okres gry w pierwszej połowie, zaatakowali groźniej czego efektem był strzał głową Moczulskiego, po którym piłka trafiła w słupek. Była to najdogodniejsza sytuacja do zdobycia gola w I połowie. W 42 min. goście oddali pierwszy strzał na bramkę bronioną przez Kisiela. Niecelny. W I odsłonie gospodarze 7 razy strzelali na bramkę Gryfa. 6 strzałów było niecelnych, jeden w słupek. Do przerwy skończyło się bez bramek.
Od 46 min. na boisku zobaczyliśmy Dariusza Milewskiego, który zastąpił Łukasz Kożuchowskiego. Na efekty gry Milewskiego długo nie trzeba było czekać. W 52 min. po akcji rozpoczętej przez Moczulskiego i jego podaniu na prawo do Milewskiego, ten drugi dokładnie dograł na wychodzącego na czystą pozycję Golonki. Dla pomocnika Cresovii, który miał przed sobą tylko bramkarza, nie pozostało nic innego jak tylko umieścić piłkę w siatce. Tak też zrobił i było 1:0. 4 min. później obrońca gości otrzymał czerwoną kartkę. Sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Prokopczuka. Również Prokopczuk uderzał na bramkę gości 5 min. później, lecz bramkarz wybronił ten strzał. W 62 min. sędzia pokazał dwie żółte kartki i jedną czerwoną. Żółtą ujrzeli Krzysztof Kobus oraz pomocnik gości, z tym, że ten drugi, ze względu na to, że miał już na koncie żółty kartonik, ujrzał czerwony. Tak więc goście mieli jednego gracza mniej, co dla Cresovii dawało teoretycznie większe szanse na wyższą wygraną. I na to zapowiadało się, bo 6 min. później na strzał z daleka zdecydował się Hubert Piotrowski. Piłki nie sięgnął bramkarz gości, odbiła się ona od słupka i wpadła do bramki. 2:0. Kolejne bramki powinny przyjść równie łatwo, jednak zabrakło skuteczności. Najbliżej podwyższenia wyniku był Kamil Zalewski, który w 69 min. zastąpił Michała Nowickiego. W 76 min., po akcji Kowalczyka z Milewskim - Zalewski próbował uderzać nożycami, jednak jego strzał został zablokowany. W 79 min., ku zaskoczeniu widzów, goście zdobyli kontaktową bramkę, wykorzystując indywidualny błąd naszej drużyny. Gabriel Kisiel nie miał przy tym strzale wielkich szans. Od tego momentu to goście przejęli inicjatywę i kilka razy znaleźli się pod bramką Cresovii stwarzając realne zagrożenie, co z kolei momentami wprowadziło w poczynania naszej drużyny trochę nerwowości. Wynik jednak nie uległ zmianie i siemiatyczanie dopisują sobie 3 pkt.
Cresovia: Kisiel - K. Kobus, Marks, Piotrowski - Stępkowski, Moczulski, Golonko (73, Kowalczyk), Niewiarowski, Nowicki (69, Zalewski) - Prokopczuk (85, A. Kobus), Kożuchowski (46, Milewski).