Kolejne cenne 3 punkty po przeciętnym meczu – tak można podsumować spotkanie ze spadkowiczem z III ligi Wissą Szczuczyn. To goście przez większą część meczu podsiadali przewagę, lecz lekką, z której niewiele udało im się wskórać. Jedynego i zwycięskiego gola strzelił nasz snajper Kamil Zalewski w 56 min. po idealnym dograniu piłki od Dariusza Milewskiego. To piąty gol Zalewskiego w tym sezonie.
Siemiatyczanie przystąpili do spotkania bez kontuzjowanego Michała Lesiuka, stąd na lewym skrzydle jego miejsce zajął Daniel Gierc. Po raz pierwszy w tym sezonie w bramce Cresovii stanął nieobecny do tej pory Rafał Karolczuk.
Już od pierwszych minut goście osiągnęli wspomnianą przewagę, czego efektem był groźny strzał z narożnika pola karnego zmierzający dołem w róg bramki bronionej przez Karolczuka, obroniony przez naszego bramkarza. Do gwizdka kończącego pierwszą połowę nadal częściej próbowali atakować goście, ale kolejnych efektów w postaci aż tak groźnych strzałów nie było. Do przerwy siemiatyczanie dwa razy strzelali na bramkę Rudniewa, raz celnie, z kolei goście cztery razy na bramkę Karolczuka, też tylko raz celnie.
Po przerwie na boisku zobaczyliśmy Milewskiego i Charmuszkę, którzy zastąpili w drużynie gospodarzy Niewiarowskiego i Prokopczuka. Zmiany okazały się istotne. Początek drugiej połowy, to znowu lekka przewaga gości, ale więcej szczęścia w podbramkowych sytuacjach mieli nasi zawodnicy. W 56 min. po dośrodkowaniu Charmuszki do Milewskiego ten drugi piętą podał piłkę do Zalewskiego. Kamil Zalewski nie dał Rudniewowi szans. 1:0.
Wraz ze stratą gola z drużyny gości – jak to się określa – uszło powietrze. To Cresovia zaczęła atakować groźniej. Przed szansą zdobycia gola w 67 min. był nasz kapitan Wojciech Moczulski, który strzelał po odegraniu piłki głową przez Zalewskiego. W 70 min. jeszcze raz przed szansą zdobycia gola był Zalewski. Najdogodniejsze sytuacja Cresovia miała jednak tuż pod koniec meczu. W 89 min. przestrzelił Badowiec, a już w doliczonym czasie gry Rudniew nie dał się zaskoczyć Zalewskiemu. Goście w drugiej połowie tylko raz byli bardzo blisko strzelenia gola, ale napastnika gości ubiegł Karolczuk.
Dla Cresovii to czwarta wygrana w tym sezonie, dla Wissy – druga porażka.
Cresovia: Karolczuk – Piotrowski (75, A. Kobus), Moczulski, A. Treszczotko, Nowicki – Prokopczuk (46, Charmuszka), Niewiarowski (46, Milewski), Kowaljuk, Gierc (60, Kutyłowski) – Zalewski, Badowiec.
Wissa: Rudniew – A. Doliwa, D. Doliwa, Orłowski, Walendziuk – Berezowskij, Ł. Świderski (89, Marcinkiewicz), Sawa, Komorowski – Kozikowski, Adasiewicz (65, Łapiński).
Żółte kartki: Piotrowski, Nowicki (Cresovia), Kozikowski, Łapiński (Wissa).