W 90 min. po starciu w środku boiska arbiter odgwizdał przewinienie zawodnika gości. Nastąpiło małe zamieszanie, podczas którego piłkarze obu drużyn mieli coś sobie do powiedzenia. Niektórzy z przyjezdnych mieli pretensje do arbitra za decyzję. Jednamu z gości sędzia pokazał czerwień. Piłkarz Sparty nie wytrzymał. Opluł arbitra, po czym ten odgwizdał koniec meczu. Okazało się jednak, że oznaczało to przerwanie meczu. Kibice zaraz po gwizdku, nie wiedząc co zaszło, opuścili stadion.
W związku z tym incydentem śmiało można sądzić, że augustowski klub spotka kara, jak również zawodnika, który dopuścił się tego czynu. O tym zadecyduje Podlaski Związek Piłki Nożnej. Czy Cresovia na tym zyska?
Przechodząc do meczu - szczerze trzeba przyznać, że rywale byli nieco lepsi i wygrali zasłużenie. Dla Cresovii, wliczając pucharowy mecz z Włókniarzem Białystok, była to piąta porażka z rzędu. Niestety czarna seria trwa. A jak dodamy do tego czwarty mecz bez strzelonego gola, to sytuacja wygląda jeszcze bardziej nieciekawie. Jednak to tylko statystyki. W tabeli nadal jest nieźle, bo procentują punkty zdobyte na początku tej rundy i pod koniec jesiennej.
Trener Marcin Stypułkowski przyzwyczaił się już do tego, że ciągle ma kłopoty ze składem. Nie inaczej było i tym razem. Nadal nie gra Wojciech Moczulski. W ostatnim meczu kontuzji doznał Michał Prokopczuk. M.in. dlatego od pierwszej minuty, na lewej stronie, zagrał Daniel Gierc. Trzeba przyznać, że jego występ należy do udanych. Poza tym reszta jedenastki wyglądała podobnie, jak w ostatnich meczach, z tą różnicą, że Michał Lesiuk zagrał z przodu.
Cresovia zaczęła mecz nieźle. W 3 min. przed szansą zdobycia gola stanął Karol Wasiluk. Jednak sędzia odgwizdał spalonego. Powoli jednak coraz lepiej poczynali sobie goście. Być może inaczej potoczyłby się ten mecz, gdyby nie pudło ze strony naszej drużyny w 19 min. Z lewej strony piłkę odzyskał Gierc, podał do Zalewskiego, który z kolei dokładnie dośrodkował do Lesiuka. Nasz napastnik zdecydował się na strzał z pierwszej piłki. Niektórzy widzieli już piłkę w siatce. Do bramki nie było daleko, a bramkarz gości nie był zbyt dobrze ustawiony. Piłka poleciała jednak nad bramką. Dwie minuty później groźną akcją odpowiedzieli goście. Zawodnik Sparty z kąta i z bliskiej odległości uderzył piłkę, po czym trafiła ona w słupek. Karolczuk jednak asekurował futbolówkę. Za chwilę, w kolejnej akcji gości, obronił groźny strzał z dystansu.
Pierwszy gol dla Sparty padł w 39 min. Strzelił go Kamil Wilczewski, wpychając piłkę do bramki z bliskiej odległości po rzucie rożnym. . Goście mogli podwyższyć wynik w 44 min, ale Karolczuk przerwał ich akcję doskonałą paradą.
Po przerwie zaatakowała Cresovia. Efekt – niezła akcja w 48 min. Dobre podanie na pole karne zlewej strony otrzymał Kamil Zalewski. Złożył się do strzału, ale piłka odskoczyła m na kępie. Ach, tyle na siemiatyckim stadionie zrobiło się tych kęp.
W 60 min. plac gry musiał opuścić Hubert Piotrowski. Doznał urazu nogi. Na razie nie wiadomo, czy czeka go przerwa w grze. Zastąpił go Przemek Podoliński.
Drugi gol dla Sparty padł w 80 min. Strzelił go chyba najlepszy na boisku Łukasz Sobolewski. Nasza drużyna, atakując pod koniec meczu, odpowiedziała strzałem z dystansu Zalewskiego. Jednak bramkarz augustowian odbił piłkę.
Podsumowując mecz - niemoc Cresovii trwa. Nasza drużyna stworzyła kilka ciekawych akcji, ale i nie ustrzegła się błędów. To właśnie wykorzystali goście. Niestety nadal oczuwalny jest brak: Moczulskiego, K. Kobusa, Prokopczuka, Badowca i to najbradziej wpływa na grę i wyniki.
Cresovia: Karolczuk – A. Kobus, Nowicki, Marks, Piotrowski (60, P. Podoliński) – Wasiluk, Kłosowski, Niewiarowski, Gierc – Zalewski, Lesiuk.