Świetny występ i odważne wyjście do piłki nasz zawodnik przypłacił kontuzją.
Początek wiosennej rundy rozgrywek podobnie jak jesiennej, dla Krzysztofa Kobusa znowu okazał się pechowy. Jesieną w Juchnowcu nasz zawodnik doznał urazu, który wyeliminował go z gry na całą pierwszą rudnę. Po długiej przerwie i rehalibilitacji przygotowywał się z zespołem do rundy rewanżowej. I znowu pech. Zagrał tylko cztery mecze. Kontuzja doznana w spotkaniu z Włókniarzem prawdopodobnie wykluczy go z gry do końca sezonu.
A szkoda. Bo miło patrzyło się na grę naszego stopera, który świetnie uzupełniał się z kapitanem Wojciechem Moczulskim. To przede wszystkim również zasługa Krzysztofa Kobusa, że w czterech wiosennych meczach Cresovia straciła tylko jednego gola.
- Oczywiście chciałbym wrócić do gry. I to jak najszybciej. Ale nie chcę nic prorokować. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam kibiców - powiedział nam Krzysztof Kobus.
Wypada tylko życzyć naszemu obrońcy zdrowia i szybkiej powrotu do pełnej sprawności.