W pucharach gramy dalej.
W pucharach gramy dalej. Dziś w Siemiatyczach Cresovia pokonała III-ligową Olimpię Zamrów 1:0. Gola w 87 min. strzelił Grzegorz Badowiec.
Ten mecz miał dać odpowiedź na pytanie – jak nasza drużyna przygotowana jest do rewanżowej rundy rozgrywek, jak również - czy stać ją na dobrą postawę i korzystne wyniki. Czy drużyna jest dobrze przygotowana? – okaże się wkrótce, bo jeden mecz nie daje o tym kompleksowej wiedzy. Ale czy stać ją na dobre wyniki? – już wiemy. Stać. Wygrana 1:0 z wiceliderem III ligi podlasko – warmińsko – mazurskiej to spora niespodzianka, dająca przed następnymi meczami spore nadzieje, jak również spory komfort psychiczny.
Szkoda tylko, że już w pierwszym meczu nie obyło się bez urazów. Wygraną z Olimpią kontuzją przypłacił Michał Lesiuk. Na szczęście jego przerwa w grze nie powinna trwać długo. Urazu ręki nabawił się też strzelec zwycięskiego gola Grzegorz Badowiec.
Goście przyjechali do Siemiatycz w roli zdecydowanego faworyta. I od pierwszych minut mieli inicjatywę. Grali szybko i dosyć składnie, głównie w środku pola. Nieco gorzej im szło pod bramką Cresovii. I w tym miejscu spory ukłon należy się grze defensywnej naszej drużyny. W pierwszej połowie nasza obrona praktycznie nie dopuściła do żadnej stuprocentowej sytuacji dla zambrowian. Do przerwy goście, mimo że przez większą jej część mieli przewagę, uderzyli celnie tylko raz, ale Gabriel Kisiel nie miał problemów ze złapaniem piłki. Z kolei ze strony Cresovii bramkarza gości w 6 min. postraszył Kamil Zalewski, ale piłka po strzale naszego napastnika, odbita od obrońcy, wyszła poza bramkę. W 30 min. piłkę blisko pola karnego gości wywalczył Kłosowski, ale nie zauważył partnerów. Do przerwy – bez bramek.
Na drugą połowę w Cresovii nie wyszli Kłosowski i Lesiuk. Lesiuk doznał urazu, który uniemożliwił mu dalszą grę. W ich miejsce weszli Wasiluk do środka pomocy i Badowiec do ataku. Grający w pierwszej połowie z przodu Prokopczuk zajął miejsce Lesiuka z lewej strony. Spodziewając się podobnej gry i przewagi Olimpii niektórzy przecierali oczy ze zdumienia. To Cresovia grała szybciej i dokładniej. Goście tylko raz poważnie zagrozili bramce gospodarzy. W 60 min. zawodnik Olimpii otrzymał podanie z boku na 16 metr i strzelił, ale piłka trafiła w naszego obrońcę. Potem groźniej atakowała Cresovia. 3 minuty później z rzutu wolnego uderzał Niewiarowski. Bramkarz obronił. W 69 min. widzieliśmy dwie akcje Cresovii. Najpierw z daleka strzelał Niewiarowski, a za chwilę dokładną piłkę od partnera otrzymał Badowiec. Wyszedł sam na sam z bramkarzem, uderzył, ale bramkarz odbił piłkę. W 82 min. sędzia podyktował dla gości karnego. W zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła w bark Moczulskiego. Na nic zdały się pretensje naszych piłkarzy. Jednak na wysokości zadania stanął Gabriel Kisiel. Doskonale wyczuł intencję zawodnika gości, odbijając piłkę. Brawo. Za świetną interwencję utonął w objęciach kolegów z drużyny.
To, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, gracze Olimpii przekonali się 5 minut później. Podanie Zalewskiego wykorzystał Grzegorz Badowiec posyłając piłkę w długi róg. Cresovia w półfinale.
Przeciwnikiem naszej drużyny mogą być: Włókniarz Białystok, Pogoń Łapy i ktoś z pary ŁKS Łomża – Tur Bielsk Podlaski.
Cresovia: Kisiel – Piotrowski, Moczulski, K. Kobus, Nowicki – A. Kobus, Kłosowski (46, Wasiluk), Niewiarowski, Lesiuk (46, Badowiec) – Prokopczuk, Zalewski.