W dzisiejszym meczu siemiatyczanie pokonali Perspektywę 3:1.
Dla Cresovii był to czwarty mecz bez porażki. Dobra passa więc trwa i jest spore prawdopodobieństwo na to, że zostanie podtrzymana w najbliższym meczu. Gole dla naszej drużyny strzelali: Zalewski 2 i Badowiec. Spotkanie było rozgrywane w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych - przy padającym deszczu i na śliskiej oraz grząskiej murawie.
Siemiatyczanie wyszli na boisko prawie w standardowym ustawieniu, poza jedną różnicą. Na prawej stronie pauzującego za nadmiar żółtych kartek Michała Prokopczuka zastąpił Rafał Kłosowski. Nasi zaczęli od mocnego uderzenia i wyglądało na to, że od razu postraszą rywala. Już w 3 min. przed okazją na strzelenie gola stanął Sylwek Niewiarowski. Piłka po dokładnym podaniu z prawej strony od Berezowskiego wylądowała na jego głowie. Nasz pomocnik złożył się do strzału, uderzył głową, po czym piłka trafiła w poprzeczkę. Początek był więc niezły, stąd kibice liczyli na więcej. Jednak to rywale w następnych minutach postraszyli naszych. To oni przejęli inicjatywę i po ich grze wcale nie było widać, że zajmują w tabeli przedostatnie miejsce. W 12 min. goście wepchnęli piłkę do bramki bronionej przez Karolczuka, ale na nasze szczęście był spalony. 5 minut później spalonego już nie było. W kolejnej akcji Perspektywy piłka trafiła na głowę gracza przyjezdnych. Ten przelobował naszego bramkarza. 0:1. Do końca meczu zostało jeszcze sporo i czasu, więc o wynik kibice byli raczej spokojni, tym bardziej, że po stracie bramki nasi oddalili grę od własnego pola karnego. Na wyrównanie szansa była już 3 minuty po zdobyciu przez gości prowadzenia. W zamieszaniu podbramkowym nikt z naszych nie zdołał jednak wepchnąć piłki do bramki łomżynian. Za minutę to goście dwukrotnie stanęli przed szansą strzelenia kolejnego gola. Za pierwszym razem Karolczuk pokazał, że ma duże umięjętności broniąc groźny strzał, za drugem napastnik z Łomży przestrzelił. Przez pozostałą część pierwszej połowy szanse stwarzali tylko gospodarze. W 29 min. z rzutu wolnego uderzał Shoman. Bramkarz z trudem obronił. Minutę później też z wolnego uderzał Zalewski. Piłka przeleciała obok spojenia. W 35 min. na ok. 7 metrze przed bramką gości z piłką znalazł się Niewiarowski. Uderzył, ale nad poprzeczką. W 38 min. z lewej strony dokładną piłkę do Zalewskiego zagrał Berezowskij. Mimo asysty obrońcy Kamil huknął z lewej nogi w długi róg. Po koźle piłka wpadła do bramki. 1:1. W 45 min. po ziemi uderzał Lesiuk, ale bramkarz złapał piłkę.
Na drugą połowę nasi wyszli bez zmian. Cel - zdobycie zwycięskiej bramki. Jako pierwszy przed tą szansą stanął Badowiec. Uderzał głową po wrzutce Lesiuka. Niecelnie. W 61 min. również Badowiec skręcił paru rywali, jak w futsalu, jednak szkoda, że nic z tego nie wyszło. Jedyną dobrą sytuację w drugiej połowie goście stworzyli w 75 min. Było groźnie, ale spudłowali. To, że niewykorzystane sytuacje się mszczą - potwierdziło się i w tym meczu. Minutę później było 2:1 dla Cresovii. Z pierwszej piłki uderzył Badowiec po dokładnym dograniu Lesiuka. Uderzenie było mocne i w róg bramki. Bramkarz był praktycznie bez szans. W 81 min. było juz 3:1. Na solową akcję zdecydował się Kamil Zalewski. Kiwnął trzech rywali, a ten ostatni faulował go w polu karnym. Jedenastkę wykorzystał poszkodowany. Zalewski w tym meczu zdobył swoją 10 i 11 bramkę w sezonie.
Żółta kartka - Badowiec.
Cresovia: Karolczuk - Shoman, Moczulski, Marks, Stępkowski - Kłosowski (83, Piotrowski), Berezowskij (89, Podoliński), Niewiarowski, Lesiuk - Zalewski, Badowiec (A. Kobus).