Partner główny

 

Partnerzy

  
 

Ludzie Cresovii

Reklama

       Po meczu z Orłem Kolno powiedzieli:


       Po meczu z Orłem Kolno powiedzieli:

       Bramka z niczego
       Karol Wasiluk (pomocnik Cresovii): - Myślę, że mecz był wyrównany. Niestety straciliśmy bramkę już na samym początku. W zasadzie była to bramka z niczego. Potem gościom wystarczyła gra z kontry. A, że mamy ostatnio problemy ze zdobywaniem bramek, to znowu nie udało się wygrać lub przynajmniej zremisować. Co do mojego występu, to przez dłuższy czas nie trenowałem, stąd moja gra była taka, jaką jeszcze sobie nie życzę. Zapewniam jednak, że daję z siebie wszystko.

       Gra ofensywna bolączką
       Wojciech Moczulski (obrońca, kapitan Cresovii): - Myślę, że byliśmy zespołem nieco lepszym. Rywale przewyższali nas chyba tylko doświadczeniem. Przecież trochę ograli się w trzeciej lidze. Mimo, że pozbierali tam trochę batów, to jednak jest to jeden z mądrzejszych zespół w naszej czwartej lidze. U nas zaś zabrakło cwaniactwa i doświadczenia. To niestety któryś nasz mecz z rzędu, w którym popełniamy jeden błąd. Ten błąd zaważa na wyniku, bo tracimy gola, a potem z przodu niestety nic nie wychodzi. Ta gra ofensywna jest teraz naszą największą bolączką. W Tykocinie nie zdarzyło nam się zrobić błędu, ale nie wygraliśmy. Dziś był błąd i przegraliśmy.

       Byliśmy lespi
       Wojciech Łopaciuk (kierownik drużyny): - Byliśmy lepsi. Moim zdaniem zasłużyliśmy na wygraną. Ale tak bywa. Jedna akcja, po której pada bramka i przegrany mecz. Po tej bramkowej akcji goście już nie mieli takich szans na zdobycie gola.

       Głową w mur
       Marcin Stypułkowski (trener Cresovii): - O wyniku zadecydowała akcja z pierwszych minut. Złe ustawienie w obronie, pierwszy kontakt przeciwnika z piłką i bramka. To wyraźnie podcięło nam skrzydła. Mimo, że z minuty na minutę trochę lepiej zaczęliśmy rozgrywać piłkę – tak, jak to wcześniej zakładaliśmy – to jednak nic z tego nie wyszło. W przekroju całego meczu te nasze akcje były biciem głową w mur. Trzeba też dostrzec, że w tych akcjach było sporo niedokładnych podań i niekorzystnych decyzji. W drugiej połowie zmieniliśmy też nieco ustawienie z 4 – 4 – 2 na 4 – 3 – 3. Nic z tego nie wyszło.

       Życzę jak najlepszych wyników
       Ryszard Borkowski (trener Orła Kolno): - Przyjechaliśmy w okrojonym składzie. Przyczyna – przeróżne dolegliwości naszych piłkarzy. Udało nam się zebrać tylko czternastu piłkarzy, co zresztą było widać na naszej ławce – była zdecydowanie krótsza od ławki gospodarzy. Powiem więcej – dwóch naszych zawodników grało z kontuzjami. Ale w takich sytuacjach rodzi się charakter drużyny. Mimo, że nie byliśmy drużyną przeważającą - pokazaliśmy, że mając takie problemy kadrowe strzelamy bramkę, która ustawia mecz i udaje nam się wygrać. Udało nam się też kilka razy skontrować gospodarzy – myślę, że były to groźne kontry. Zaś co do gospodarzy - zagrali nieźle, ale nie wypracowali sobie klarownych sytuacji. Taka bywa piłka. Trzy punkty są dla nas najważniejsze i z tego się cieszymy. A tych punktów pogubiliśmy już sporo, zresztą Cresovia też, a nasza drużyna i Cresovia były przed rozpoczęciem rozgrywek wymieniane w roli faworytów ligi. Nam wypada gonić Znicza Suraż, Hetmana Tykocin i Łomżę, a Cresovii życzę wyjścia z dołka i jak najlepszych wyników. Sądzę, że wkrótce Cresovia przełamie się i będą lepsze wyniki.

Partner główny

wspiera a1

Ogłoszenie

Redakcja serwisu szuka chętnych do redagowania relacji z meczów. 

Kontakt - cresovia.redakcja@wp.pl