Brawo juniorzy starsi. Po dwóch porażkach – z Hetmanem Białystok i Dębem młodzi siemiatyczanie zdobyli w lidze pierwsze punkty. W niedzielę, 5 sierpnia, podopieczni trenera Wojciecha Moczulskiego pokonali w Siemiatyczach 4:3 rówieśników z Kolna.
Cresovia tradycyjnie zaczęła spokojnie, nieco cofnięta. Wraz z upływem czasu nasi zawodnicy grali szybciej i dokładniej, starając się przejąć inicjatywę. Po jednej z akcji podbramkowych pierwszego gola dla gospodarzy zdobył Kłosowski. Do przerwy 1:0, niezła gra i jakże odmienne nastroje porównując oba niedawne mecze. Na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli więc z dużym optymizmem. Jednak goście też coś potrafią i przyjechali urwać siemiatyczanom punkty. Początek drugiej połowy to dekoncentracja naszych, co wykorzystując przyjezdni doprowadzając do remisu. Nasi ruszyli do ataku i pięknym strzałem z woleja na 2:1 z woleja popisał się Karol Berent. Niestety za chwilę błąd defensywy i znowu remis. Kluczowym momentem było wprowadzenie na boisko Mateusza Grochowskiego, który wrócił do zespołu po kontuzji. Napastnikowi Cresovii wystarczyło kilkanaście minut, by pokazać, jak ważnym jest zawodnikiem i być może przekonać do siebie pierwszego trenera seniorów. Dwie piękne bramki Mateusza zaważyły na końcowym wyniku i wygranej. Kiedy wydawało się, że nasi dowiozą do końca prowadzenie 4:2, goście strzelili trzeciego gola.
- Widać, że chłopcy z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Jest poprawa w ustawianiu się i zachowaniu na boisku. Brakuje koncentracji w niektórych momentach i nad tym będziemy pracować – tak podsumował mecz trener Wojciech Moczulski.
Cresovia: Kisiel - Kożuchowski, Lejczyk, Radziszewski, Kiryluk - Gierc, Malantowicz, Kłosowski, Walczuk - Berent, Jachimczuk. Na zmiany wchodzili: Grochowski, Borowy, Gredel, Chałubowicz.
Cresovia tradycyjnie zaczęła spokojnie, nieco cofnięta. Wraz z upływem czasu nasi zawodnicy grali szybciej i dokładniej, starając się przejąć inicjatywę. Po jednej z akcji podbramkowych pierwszego gola dla gospodarzy zdobył Kłosowski. Do przerwy 1:0, niezła gra i jakże odmienne nastroje porównując oba niedawne mecze. Na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli więc z dużym optymizmem. Jednak goście też coś potrafią i przyjechali urwać siemiatyczanom punkty. Początek drugiej połowy to dekoncentracja naszych, co wykorzystując przyjezdni doprowadzając do remisu. Nasi ruszyli do ataku i pięknym strzałem z woleja na 2:1 z woleja popisał się Karol Berent. Niestety za chwilę błąd defensywy i znowu remis. Kluczowym momentem było wprowadzenie na boisko Mateusza Grochowskiego, który wrócił do zespołu po kontuzji. Napastnikowi Cresovii wystarczyło kilkanaście minut, by pokazać, jak ważnym jest zawodnikiem i być może przekonać do siebie pierwszego trenera seniorów. Dwie piękne bramki Mateusza zaważyły na końcowym wyniku i wygranej. Kiedy wydawało się, że nasi dowiozą do końca prowadzenie 4:2, goście strzelili trzeciego gola.
- Widać, że chłopcy z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Jest poprawa w ustawianiu się i zachowaniu na boisku. Brakuje koncentracji w niektórych momentach i nad tym będziemy pracować – tak podsumował mecz trener Wojciech Moczulski.
Cresovia: Kisiel - Kożuchowski, Lejczyk, Radziszewski, Kiryluk - Gierc, Malantowicz, Kłosowski, Walczuk - Berent, Jachimczuk. Na zmiany wchodzili: Grochowski, Borowy, Gredel, Chałubowicz.
