Partner główny

 

Partnerzy

  
 

Ludzie Cresovii

Reklama

     13 meczów trwała passa meczów bez porażki. W ostatnią sobotę przerwali ją gracze z Gródka. Porażkę 0:1 trzeba chyba traktować jako niespodziewaną, bo po stracie punktów w Narewce nasza drużyna była nastawiona bojowo i chciała zamazać obraz po tym remisie. Nie udało się. Czego zabrakło, aby wygrać? Szczęścia? Skuteczności? Realizacji przedmeczowych założeń? Szybszej gry? Zapewne wszystkich tych elementów.
     13 meczów trwała passa meczów bez porażki. W ostatnią sobotę przerwali ją gracze z Gródka. Porażkę 0:1 trzeba chyba traktować jako niespodziewaną, bo po stracie punktów w Narewce nasza drużyna była nastawiona bojowo i chciała zamazać obraz po tym remisie. Nie udało się. Czego zabrakło, aby wygrać? Szczęścia? Skuteczności? Realizacji przedmeczowych założeń? Szybszej gry? Zapewne wszystkich tych elementów.

     Ogólnie mecz był widowiskiem prowadzonym w dosyć szybkim tempie. Od pierwszych minut większość gry toczyła się w środku boiska lub na połowie gości. Od początku było widać, że goście będą ograniczać się do gry obronnej i czyhać na kontry. Trzeba przyznać, że od razu skutecznie zaczęli pilnować naszych napastników i graczy ofensywnych, nie odstępując ich na krok. Szczególnie pilnowany był Kamil Zalewski. Obrońcy Gródka, wspomagani przez pomocników, cały czas zagęścili też środek przed polem karnym, stąd naszym graczom bardzo trudno było atakować środkiem, tym bardziej korzystać z szybkości Kamila Zalewskiego i słać mu prostopadłe podania. Więcej pożytku było natomiast z gry skrzydłami i dośrodkowań, ale takich akcji też niestety nasi gracze nie stworzyli zbyt dużo. W pierwszej połowie najgroźniejsze akcje nasza drużyna przeprowadziła w 32 i 44 min. W pierwszej sytuacji po dośrodkowaniu piłka spadła na pole karne gości i do strzału złożył się Lotsuk, jednak po jego strzale trafiła w nogi obrońcy. W drugiej – po wrzutce głową uderzał Niewiarowski. Piłka przeleciała nad poprzeczką. W tej części meczu nasi gracze 3 razy strzelali na bramkę gości, za każdym razem niecelnie.

     W przerwie trener Stypułkowski zmienił zamienił nowego zawodnika Igora Berezwowskiego na Grzegorza Badowca. Zawodnik z Ukrainy zagrał poprawnie, jednak większego zagrożenia pod bramką gości nie stworzył. Natomiast dla Badowca był to ligowy debiut. 4 min. po wejściu Badowiec strzelał po raz pierwszy. Za wysoko. Gol dla gości padł w 52 min. Po kiepsko wykonanym rzucie wolnym straciliśmy piłkę. Goście szybkim podaniem uruchomili napastnika, który po rajdzie i mimo asysty Michała Nowickiego płaskim strzałem pokonał Karolczuka. Pierwsza stracona bramka dopiero w czwartym meczu – to i tak nieźle. Łącznie Rafał Karolczuk w tym sezonie był niepokonany przez 302 min. To niezły wynik. Wracając zaś o meczu – siemiatyczanie ruszyli do ataku. Czasu na wyrównanie, a najlepiej na wygraną pozostawało jeszcze sporo, lecz goście konsekwentnie bronili się. W 56 min. na bramkę Gryfa uderzał Lesiuk, jednak lekko i bramkarz złapał piłkę przy słupku. Najbliżej wyrównania był Badowiec. W 73 min. świetnie złożył się głową do strzału po dośrodkowaniu Kutyłowskiego. Strzelił silnie, lecz bramkarz z linii zdołał wybić piłkę. Więcej takich sytuacji ze strony Cresovii już nie było. Warto dodać, że parę minut później w identyczną kontrę gości, po której zdobyli gola, wybronił Karolczuk.

     Cresovia: Karolczuk – Piotrowski (87, A. Kobus), Moczulski, Shoman, Nowicki – Prokopczuk (60, Kutyłowski), Lotsuk, Niewiarowski, Lesiuk – Berezowskij (46, Badowiec), Zalewski.

     Poniżej jeszcze garść fotek z tego meczu.

Partner główny

wspiera a1

Ogłoszenie

Redakcja serwisu szuka chętnych do redagowania relacji z meczów. 

Kontakt - cresovia.redakcja@wp.pl