Z Kamilem Zalewskim rozmawiamy o jego bramkach i niedawno zakończony sezonie.
- Trener Skoczylas od razu stawiał na ciebie jako kluczowego napastnika. Sezon wcześniej grałeś sporadycznie. Z jakimi nadziejami i celami przystępowałeś więc do sezonu?
- Owszem, sezon wcześniej grałem sporadycznie, ale to były moje pierwsze kroki w drużynie seniorskiej. Było to od razu po awansie do trzeciej ligi. Miałem wówczas 16 lat. Mimo to trener Skoczylas postawił na mnie. Zresztą trener Stypułkowski też. Myślę, że obu nie zawiodłem ich. I to były moje główne cele - odpłacić im się za zaufanie dobrą grą.
- Czy przed rozpoczęciem sezonu spodziewałeś się, że strzelisz aż 25 goli?
- Powiedziałem sobie, że jeśli zdobędę dziesięć goli, to będzie to dla mnie duży sukces. W efekcie bramek było dużo więcej, więc plan swój zrealizowałem wysoko ponad normę.
- Co powiesz o hattrickach? W tym sezonie ustrzeliłeś trzy. Czy zaliczałeś tyle trafień w jednym meczu w drużynach młodzieżowych?
- W trampkarzach, kiedy moim trenerem był pan Mirosław Kobus, zdobyłem osiem goli w meczu z Dąbrową Białostocką. Mecz ten wygraliśmy 11:0. W zakończonym sezonie udało mi się dwukrotnie ustrzelić "hattricka" i raz zaliczyć cztery trafienia.
- Głównie jesienią na boisku świetnie uzupełnialiście się z Dariuszem Milewskim.
- Obecność w drużynie tego najbardziej doświadczonego piłkarza bardzo pomogła mi. Miedzy innymi dzięki jego obecności udało mi się trafić do siatki przeciwnika wiele razy. Bardzo mi pomógł również mentalnie, za co jestem mu wdzięczny.
- Przejdźmy do wiosny. Tylko 9 bramek, czy aż 9 bramek?
- Priorytetem każdego napastnika jest strzelanie goli i przyczynianie się w ten sposób do zwycięstw drużyny. Tylko? Aż? Niech nasi czytelnicy sami zdecydują.
- Czego zabrakło drużynie, aby awansować do III ligi?
- Zabrakło trzech punktów, np., zdobytych w ostatniej kolejce z Michałowem.
- Ale jeśli chodzi o grę?
- Chętnie spróbowalibyśmy gry w wyższej klasie rozgrywek. Myślę, że bylibyśmy w stanie nawiązać z tymi drużynami walkę, co pokazaliśmy w meczach pucharowych.
- W przerwie między rozgrywkami - na półmetku sezonu trenowałeś z juniorami Jagiellonii. Ostatecznie zostałeś w Cresovii. Pod względem sportowym pobyt w Siemiatyczach, to stracony czas?
- Trudno powiedzieć. Jedno wiem na pewno, chciałem w drugiej rundzie pomoc zespołowi w awansie do trzeciej ligi. Zabrakło nam niewiele.
- Niezależnie od tego, czy w następnym sezonie zostaniesz w Cresovii, czy nie - jak będziesz wspominał klub, którego jesteś wychowankiem?
- Przeżyłem w tutaj mile chwile, które na zawsze zapamiętam. Chciałbym przy okazji serdecznie podziękować wszystkim piłkarzom oraz trenerowi Stypułkowskiemu za trud włożony w cały sezon.
- Dziękuję za rozmowę.