Spotkanie należy podzielić na dwie części – słabą i dobrą. Słaba to cała pierwsza połowa i to w wykonaniu obu drużyn. Dobrych akcji do przerwy było jak na lekarstwo, a szybkich ataków i celnych strzałów jeszcze mniej. Z tej części meczu warto tylko wymienić - po pierwsze uderzenie gości w 9 min., ale napastnik Hetmana miał bardzo kiepsko nastawiony celownik, bo piłkę posłał ze 2 metry nad poprzeczką bramki bronionej przez Karolczuka, po drugie - jedyny celny strzał Cresovii w 20 min. z rzutu wolnego wykonany przez Zalewskiego, po trzecie - strzał gości 4 min. później, po którym napastnik z Białegostoku miał nieco lepiej nastawiony celownik, niż jego kolega q 9 min., ale do ideału i tak było daleko. W 28 min. żółtą kartkę za faul zobaczył Golonko.
Kto wie, czy druga połowa byłaby tak samo niemrawa, gdyby nie akcja i gol dla gości w 50 min. meczu. W sytuacji, która nie zapowiadała się zbyt groźnie gracze Hetmana nie mieli większych problemów ze zdobyciem gola. Sygnał o tym, że może być niebezpiecznie pod naszą bramką siemiatyczanie mieli minutę wcześniej, ale po strzale gości kapitalnie wyciągnął się Karolczuk i odbił piłkę zmierzającą do bramki.
Prowadzenie gości podziałało na Cresovię bardzo mobilizująco. Dopiero od 50 min. zaczął się prawdziwy mecz z większą ilością akcji i strzałów, a przede wszystkim z większymi emocjami. Warto jeszcze wspomnieć, że po przerwie na boisku zobaczyliśmy Dariusza Milewskiego, który zastąpił Lejczyka wzmacniając ofensywę. To już kolejny taki zabieg trenera Stypułkowskiego ratujący wynik meczu - wycofanie jednego z obrońców, by postawić na atak. Korzyści z prowadzenia na boisko Milewskiego dało się zauważyć od razu. Pan Darek dwoił się troił z przodu próbując rozgrywać, dogrywać i strzelać. Długo na taki efekt nie musieliśmy czekać. 5 min. po stracie gola padło wyrównanie. Autorem gola był właśnie Milewski, który posłał piłkę z ok. 11 metrów nad bramkarzem. 1:1. 2 min. wcześniej bliski wyrównania był Michał Nowicki. Piłka po jego strzale i rykoszecie otarła się o poprzeczkę.
Od momentu zdobycia gola siemiatyczanie do końca dążyli do wygranej i to oni dyktowali warunki gry. A sytuacji do strzelenia goli były co najmniej trzy. W 61 min., strzałem głową, koło słupka piłkę posłała Golonko. W 70 min. z rzutu wolnego bramkarza gości próbował zaskoczyć Zalewski, ale golkiper ponownie stanął na wysokości zadania. Minutę później ostatni raz bliscy strzelenia drugiego gola byli gracze Hetmana. Karolczuk po raz kolejny zachował się świetnie broniąc w prawie stu procentowej sytuacji. W 78 min. zobaczyliśmy najładniejszy strzał meczu. Rywalom urwał się Milewski i dośrodkował z boku na piąty metr do wychodzącego Nowickiego. Pomocnik Cresovii złożył się do strzału głową tzw. szczupakiem, uderzył w światło bramki, ale szkoda, że w środek. Bramkarz zdołał odbić piłkę. 6 min. później ponownie bramkarza Hetmana próbował zaskoczyć Zalewski, który mimo asysty obrońców przebiegł z piłką kilkanaście metrów. Bramkarz rywali ponownie obronił. Był jednak bezradny w 88 min. po strzale Łukasza Golonko. Pomocnik Cresovii dostał piłkę w narożniku pola karnego i nie zastanawiając się posłał ją pod poprzeczkę bramki gości. 2:1. Siemiatyczanie nie dali sobie wydrzeć wygranej. Było to szóste z rzędu ligowe zwycięstwo Cresovii, która jednocześnie przerwała dla Hetmana passę ośmiu meczów bez porażki.
Cresovia: Karolczuk – Lejczyk (46, Milewski), Moczulski, Marks, Piotrowski – Stępkowski, Golonko, Niewiarowski, Nowicki – Prokopczuk, Zalewski.